Czego dowodzą screenshoty witryn www?
Trafiliście kiedyś na screenshoty np. Google Translate pokazujące jakieś dziwne tłumaczenie lub zrzut dyskusji na Facebooku zawierającej bardzo dziwny/kompromitujący wpis? A czy zastanowiliście się choć chwilę czy jest on prawdziwy?
Natknąłem się nie tak dawno na obrazek pokazujący, że Google Translate podpowiada „Real Madrid” gdy wyszukuje się „equipo de mierda„:
Nie wnikam w to, czy jest on prawdziwy, czy to psikus silnika wyszukiwarki. Po prostu przypomniały mi się różne inne podejrzane screenshoty i wróciło do mnie pytanie: czy screenshoty mogą być dowodem na cokolwiek?
Odpowiedź jest prosta: nie mogą. A dlaczego? Spójrzcie:
Wyglądałoby całkiem wiarygodnie gdyby nie to, że tekst jasno sugeruje, że mamy do czynienia z manipulacją, prawda?
Wiele ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, że strony internetowe nie są zamkniętą strukturą, czymś co oglądamy jak zwierzęta w zoo, zza krat. Strony przychodzą do nas jako kod, który nasze przeglądarki interpretują i wyświetlają, a specjalne narzędzia pozwalają na ich „edycję”. Teoria teorią, ale jak to wygląda w praktyce? Ok, zróbmy ze mnie najlepszego strzelca w historii FC Barcelony 🙂
Jak widać na obrazku, wystarczy Firebug (lub dowolne inne narzędzia deweloperskie dostępne w przeglądarkach), by „podrasować” witrynę tak, by pokazywała zupełnie wyimaginowaną treść. Wystarczy wyszukać odpowiedni element w strukturze DOM, zmienić jego zawartość (zarówno tekst, jak i źródło obrazów), aby uzyskać sfałszowaną treść gotową do zostania screenshotem. Można w ten sposób szkalować czyjeś dobre imię, łatać swoją reputację, podnosić morale czy też robić komuś dowcip.
Nie piszę o tym, by zachęcać do tego typu praktyk. Wręcz przeciwnie, mam na celu uświadomienie niektórych bywalców Internetu, że screenshot nie dowodzi niczego. Będąc online nie zapomnijcie o czymś zupełnie fundamentalnym: myślcie!
Kategoria:Rozrywka
Oznaczone jako: firebug
Przekaż dalej: